piątek, 25 października 2013

Wesoły autobus

Środa, 6.15 - wyglądam przez okno. Na podwórku czeka już bus z napisem Don Bosko. Za busem przyczepka.W pobliżu zaczynają zbierać się dzieci z rodzicami. Dziś nie obowiązuje mundurek. Dzieci ubrane są bardzo kolorowo, jedne mają na sobie sportowe ubranie, inne eleganckie suknie. Za chwilę przedszkolaki wyruszą na pierwszą w tym roku wycieczkę.


Księżniczka na farmie
Wychodzę z domu, nauczycielki pakują już jedzenie na przyczepkę, zabieramy również piłki, megafon. Wszystko się przyda.
50 dzieciaków zaczyna wsiadać do busa, za nimi 11 nauczycielek, kierowca i 2 chłopaków (nie wiem w jakim celu jadą z nami...Może po prostu chcą się dostać do Lufubu?).
W busie siedzących miejsc jest trochę ponad 25, ale to w niczym nie przeszkadza. W 4 osobowym rzędzie siedzi 9 dzieci i nauczyciel :) Czujemy się jak sardynki w puszce... chociaż... chyba sardynki mają luźniej, bo w polskich puszkach więcej sosu niż wkładu ;)


Czarno-białe sardynki w drodze do Lufubu
Na początek modlitwa i wyjeżdżamy. Przed nami około 170 km. Śpiewamy piosenki - głównie po angielsku. W przedszkolu dzieci nie powinny używać chibemba.
Po drodze zatrzymujemy się przy markecie (market to coś w stylu naszego targu). Do okna podbiegają kobiety z mango, trzciną cukrową, bananami, czy smażoną kukurydzą. Nie trzeba wysiadać z busa żeby zrobić zakupy. Kobiety przekrzykują się, przebiegają z okna do okna, czasem obniżają ceny. W ten sposób zarabiają na życie. Robimy szybkie zakupy i jedziemy dalej.


Chodzący market

Czas mija szybko. Dojeżdżamy do Lufubu. Na początku toaleta i śniadanie. Potem główny punkt programu - idziemy zwiedzać farmę.
Odwiedzamy kurnik. Każdemu dziecku robię indywidualne zdjęcie z kurami. Mimo mojego niezadowolenia ptactwo dziobie mnie w stopy. Przechodzimy dalej,oglądamy kurczaki, białe kury, tzw. bojlery, potem świnki i krowy.


Oglądamy krowy pasące się pod palmami

Wszędzie robimy zdjęcia. Kolejny punkt programu - obora. Dzieciaki dowiadują się skąd się bierze mleko. Przyglądamy się jak wygląda dojenie krów. Za moment każdy będzie mógł spróbować. Wcześniej jednak koniecznie trzeba umyć ręce. Przed dwiema krowami ustawia się długa kolejka. Z pomocą dwóch pań dzieci pojedynczo starają się wydobyć kilka kropel mleka do wiadra. Nie trzeba długo czekać, żeby stwierdzić, że nie jest to łatwe zadanie.

Po długim, ekscytującym spacerze po farmie wracamy na obiad. Oczywiście czeka na nas nshima. Na dodatek smażona kiełbasa i kapusta z pomidorami. Ja do nshimy dodaję troszkę soli, smakuje lepiej.


Nshima najlepiej smakuje jedzona własnymi paluszkami

Po obiedzie krótki odpoczynek. Jeszcze jeden spacer po farmie i czas wracać do domu. Przed nami długa droga, a rodzice czekają.
W drodze powrotnej śpiewamy kilka piosenek, po czym niespodziewanie nastaje cisza. Czuję jak moje spodnie i bluzka przyklejają się do ciała, jest niesamowicie gorąco. Na moich kolanach śpią przytulone dwie dziewczynki, trzecia opiera się o moje plecy. Pozostałe leżą ścisło obok siebie i też śpią. Ścisk nikomu już nie przeszkadza. Zmęczenie wygrywa. Moje oczy również się zamykają.


Ciekawe pozycje podczas snu

Po 19.00 dojeżdżamy do Mansy. Budzimy się wcześniej, żeby z rozśpiewanymi buziami przywitać rodziców. Śpiewamy: "Mummy and daddy I love you...." Z uśmiechami na twarzach wjeżdżamy na podwórko. Dziękujemy Panu Jezusowi za dobry dzień i bezpieczną podróż. Wysiadamy. Dzieciaki wracają z rodzicami do domów. My szybko sprzątamy busa i żegnamy się ze wszystkimi.
To był udany dzień.


Pozdrawiamy z Lufubu :)




1 komentarz:

  1. Podzielę się moimi pierwszymi myślami po przeczytaniu naglówków postów przed przeczytaniem:
    -Jaki jest Twoj znak?- "Judka uczy afrykańskie dzieci polskiego patriotyzmu-szalona":)
    -Wesoly autobus- " o masz jeszcze autobusu nie prowadzila":)

    na szczescie to tylko moje myslenie jest uposledzone:) i po przeczytaniu obu postów zrobilam "wielkie ufff":)

    OdpowiedzUsuń