20 minut do lądowania. Z prawej strony czarna dziewczyna łapie mnie za rękę. Płacze i krzyczy "Daddy! Daddy!" Po chwili śmieje się, patrzy mi w oczy i mówi, że pierwszy raz leci samolotem.
Z drugiej strony młody Zambijczyk daje mi wizytówkę. Jedzie w odwiedziny do rodziny w Lusace. Obiecuje pomoc. Z tyłu słyszę śmiech Agi, Oli i Antka.
Pasy zapięte. Z okna samolotu widać już lotnisko w Lusace. Zambia wita! Zmęczeni, ale szczęśliwi wysiadamy z samolotu. W niespełna 17 godzin przemierzyliśmy ponad 10 tysięcy kilometrów.
Prosto z lotniska razem z Pati i ks. Czesiem jedziemy do City of Hope. W drzwiach, jakby gospodarz przywitał nas tłuściutki, dorodny karaluch. Życie w Afryce czas zacząć :)
Odwiedziny w City of Hope
Jeden dzień odpoczywamy na placówce u sióstr w City of Hope. Z krótką wizytą gościmy w stolicy Zambii - Lusace.
Czas mija bardzo szybko. W sobotę o 6.00 rano wyruszamy w drogę do Mansy. Dla mnie i dla Gosi placówka w Mansie jest celem tej wyprawy. Właśnie to miejsce przez najbliższy rok będzie naszym domem i miejscem służby. Tutaj przyjechałyśmy w imię Jezusa.
 |
podróż z Lusaki do Mansy |
 |
Może tak będzie wyglądał nasz nowy dom? ;) |
 |
bukiecik powitalny, który zastałyśmy w naszym domku :) |