sobota, 1 lutego 2014

Czas to miłość

Godzina 17.00. Zaglądam do insaki (altanka) i nie widzę nikogo. Wracam za 10 minut. Pojawiły się dwie osoby. Siadam obok i oznajmiam, że dziś czekam tylko 15 minut. Jak nikt nie dojdzie wracam do domu.
O 17.00 powinna rozpocząć się próba chóru. Oczywiście wszyscy zgodzili się na tę godzinę, ale znów nikt nie przyszedł na czas. 17.25 - wstaję i ze słowami "see you!" na ustach udaję się w kierunku domu.

Po prawie 5 miesiącach w Mansie czuję, że moja cierpliwość słabnie. Jak długo można czekać? 15 minut, godzinę, dwie? Tutaj to chyba nie ma znaczenia. Czasami po godzinie, czy dwóch zbierze się 10 osób, czasami nie przyjdzie nikt...
Po drodze spotykam S. Marię. Mówię jej o zaistniałej sytuacji.
 Za 20 minut Siostra woła mnie i mówi:
- Ktoś zaczął śpiewać. Idź, lepiej idź na próbę. W końcu przyszli najlepsi.
- Siostro, ale jak długo można czekać? Przecież to strata czasu!
- Ja jestem już tutaj 25 lat, zaufaj mi. Z różańcem w ręku cierpliwie czekam.
Uśmiechając się Siostra powtarza:
- Lepiej idź.
- Dobrze, pójdę. - odpowiadam i wracam na próbę. 

Spotkanie z liderami z oratorium. Pojawia się 12 osób. Toczą się poważne rozmowy o tym, że trzeba przygotować się na kolejny dzień. Najważniejsze to być z dziećmi i dla dzieci. Do tego propozycja wyborów przewodniczącego i sekretarza w gronie liderów.
Nadchodzi kolejny dzień i oratorium... Piękne teorie zostały wygłoszone, a my znów z Gosią zostajemy same z dziećmi. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że jest coraz więcej maluszków. Podczas zabawy nie ma problemu, ale z historią na dobranoc pojawia sie problem. Dla nich jest wszystko jedno czy będziemy używały jęz. polskiego, czy angielskiego. I tak nie zrozumieją nic.

Przez 9 kolejnych dni szczególnie modliłam się w intencji moich znajomych. Ostatniego dnia dostaję wiadomość, że sytuacja się jeszcze bardziej pogorszyła...

Panie Boże... - wzdycham. Ale Ty mnie ćwiczysz....





Cierpliwość. Wiem, że mam z nią problem. Ostatnio nawet postanowiłam sobie, że będę nad nią bardziej pracowała. Może właśnie dlatego napotykam na coraz większe trudności.

Cierpliwość, wytrwałość, oczekiwanie. To nie dzisiejsze wartości, jednak w moim życiu Pan Bóg chce czegoś innego. Może właśnie teraz rozpoczyna się moja misja. Cierplie oczekiwanie na osoby śpiewające w chórze. Wytrwałe przybywanie na czas, bo punktualność jest ważna. Bycie z liderami, mimo, że nie są idealni. Może to właśnie dla nich tu jestem...

Czas to miłość!
Poprzez cierpliwość Pan Bóg na nowo uczy mnie miłości.


1 komentarz: