piątek, 21 lutego 2014

Głos z Nieba

Od kilku dni w mojej głowie zaczęły krążyć mysli o spowiedzi. Zbliżał się miesiąc od ostatniej. Moje serce zaczęło domagać się spotkania z Jezusem w sakramencie pokuty i pojednania.
Wiedziałam, że Polscy Księża będą przejeżdżać przez Mansę w środę i w sobotę. Zaplanowałam więc sobie spowiedź na sobotę.
We wtorek miałam jeszcze napisać wiadomość do Księdza, ale... zapomniałam.

Środa. Budzik wyjątkowo zadzwonił o godzinie 7.00. Z powodu wieczornej Mszy w kaplicy dostałyśmy w gratisie dodatkową godzinę snu :) (czasem się przydaje)

Po 15 minutach słyszę głos zza okna:
- Ksiądz was woła!
- Ksiądz - odpowiadam zdziwiona
- Już idziemy! - dodaję
Zaczęłam zastanawiać się o co chodzi.

- Gosia, a może Pan Bóg woła nas do spowiedzi? - oznajmiam
Uśmiechamy się do siebie i idziemy dalej.


Głos z Nieba woła...

Po chwili rozmowy z Księżmi słyszę pytanie:
- To co, spowiedź dziś, czy w sobotę?
- Lepiej dziś, nie ma na co czekać!
Po kilku minutach z oczyszczonym sercem wychodzę z kaplicy. Tej radości nie da się opisać. Uśmiech sam maluje się na twarzy.

Za kilka godzin dostaję SMS'a, że na audiencji środowej (czyli tego samego dnia) papież Franciszek wzywał do spowiedzi i namawiał, żeby nie zwlekać.
Zbieg okoliczności? Na pewno nie!
Ciche działanie Pana Boga.
Kolejny z codziennych cudów, które Pan Bóg dla mnie przygotował.


Z czystym sercem bliżej Nieba :)





wtorek, 18 lutego 2014

Szczęście na plecach

Dokładnie 6 lat temu zostałam wybudzona ze snu przez moją kuzynkę. Głos w słuchawce oznajmił, że jedziemy na porodówkę. 13 lutego 2008 roku, we wtorek przyszedł na świat mój chrześniak.
Pamiętam te ogromne przygotowania kilka tygodni wcześniej. Przyszła mama prała i prasowała ubranka, kupowała kosmetyki dla swojego Bobasa, układała pieluszki w szufladzie.
Co jeszcze?
Oczywiście wózek. Razem odwiedzaliśmy przeróżn
e sklepy z wózkami dziecięcymi, komisy. Szukaliśmy najlepszego i w dobrej cenie. Nie jest to takie proste.

Prawie każdy wie, że na początek potrzebny jest wózek głęboki. Najlepiej jak ma rączkę przekładaną na dwie strony. Super gdy z głębokiego wózka można potem zrobić spacerówkę. Jak Maluszek zacznie siedzieć taka spacerówka jest bardzo przydatna. Jeszcze wyjmowana gondola, pompowane i duże koła. Najlepiej cztery, choć niektórzy uważają, że wózki trzykołowe są lepsze.

Taka niewielka rzecz, a ile informacji trzeba mieć, żeby ją zakupić. Jednak to jeszcze nie wszystko, bo przecież ostatnio pojawiła się teoria, że najlepiej nosić dziecko zawsze przy sobie. Wówczas chusta do noszenia dziecka jest bardzo przydatna. Jednak i tutaj nie jest łatwo. Chusta prosta, albo z kołem. Jedna jest lepsza dla Maluszków, druga dla dzieci troszkę straszych.
Potem specjalne kursy wiązania chust, praktykowanie różnych, czasami bardzo wymyślych metod. No i oczywiście cena takiej chusty. Na pewno jest ona tańsza niż wóżek, ale mimo wszystko za kawałek długiego, prostego materiału trzeba zapłacić około 100 zł.

Tutaj w Mansie, dzieci jest dużo. Zarówno noworodków, jak i tych starszych. Jednak życie jest prostsze. Ta prostota sprawia, że często jest ono również piękniejsze.
W Mansie nie spotkałam jeszcze wózka dla dzieci. Maluszki noszone są w chuście, najczęściej na plecach, ale również z przodu.

Kobieta łowi ryby...z dzieckim zawsze przy sobie.


Tym materiałem jest chitenga. Można znaleźć chitengi z różnych materiałów. Są lepsze za K40 i troszkę gorsze za K6 (1 kwacha = ok. 70-80 groszy). Różnokolorowe, w przeróżne wzory. Każda jest dobra do noszenia dziecka.

Trzeba nachylić się w dół, położyć dziecko na plecach, przykryć je chitengą, potem podłożyć materiał pod pupę Malucha. Jeden koniec materiału powinien być nad ramieniem, drugi koniec należy złapać przy biodrze. Potem połączyć dwa końce mocnym, podwójnym supłem i gotowe. Można ruszać w drogę.

Dziewczynka ze swoją siostrą na plecach.

sobota, 1 lutego 2014

Czas to miłość

Godzina 17.00. Zaglądam do insaki (altanka) i nie widzę nikogo. Wracam za 10 minut. Pojawiły się dwie osoby. Siadam obok i oznajmiam, że dziś czekam tylko 15 minut. Jak nikt nie dojdzie wracam do domu.
O 17.00 powinna rozpocząć się próba chóru. Oczywiście wszyscy zgodzili się na tę godzinę, ale znów nikt nie przyszedł na czas. 17.25 - wstaję i ze słowami "see you!" na ustach udaję się w kierunku domu.

Po prawie 5 miesiącach w Mansie czuję, że moja cierpliwość słabnie. Jak długo można czekać? 15 minut, godzinę, dwie? Tutaj to chyba nie ma znaczenia. Czasami po godzinie, czy dwóch zbierze się 10 osób, czasami nie przyjdzie nikt...
Po drodze spotykam S. Marię. Mówię jej o zaistniałej sytuacji.
 Za 20 minut Siostra woła mnie i mówi:
- Ktoś zaczął śpiewać. Idź, lepiej idź na próbę. W końcu przyszli najlepsi.
- Siostro, ale jak długo można czekać? Przecież to strata czasu!
- Ja jestem już tutaj 25 lat, zaufaj mi. Z różańcem w ręku cierpliwie czekam.
Uśmiechając się Siostra powtarza:
- Lepiej idź.
- Dobrze, pójdę. - odpowiadam i wracam na próbę. 

Spotkanie z liderami z oratorium. Pojawia się 12 osób. Toczą się poważne rozmowy o tym, że trzeba przygotować się na kolejny dzień. Najważniejsze to być z dziećmi i dla dzieci. Do tego propozycja wyborów przewodniczącego i sekretarza w gronie liderów.
Nadchodzi kolejny dzień i oratorium... Piękne teorie zostały wygłoszone, a my znów z Gosią zostajemy same z dziećmi. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że jest coraz więcej maluszków. Podczas zabawy nie ma problemu, ale z historią na dobranoc pojawia sie problem. Dla nich jest wszystko jedno czy będziemy używały jęz. polskiego, czy angielskiego. I tak nie zrozumieją nic.

Przez 9 kolejnych dni szczególnie modliłam się w intencji moich znajomych. Ostatniego dnia dostaję wiadomość, że sytuacja się jeszcze bardziej pogorszyła...

Panie Boże... - wzdycham. Ale Ty mnie ćwiczysz....





Cierpliwość. Wiem, że mam z nią problem. Ostatnio nawet postanowiłam sobie, że będę nad nią bardziej pracowała. Może właśnie dlatego napotykam na coraz większe trudności.

Cierpliwość, wytrwałość, oczekiwanie. To nie dzisiejsze wartości, jednak w moim życiu Pan Bóg chce czegoś innego. Może właśnie teraz rozpoczyna się moja misja. Cierplie oczekiwanie na osoby śpiewające w chórze. Wytrwałe przybywanie na czas, bo punktualność jest ważna. Bycie z liderami, mimo, że nie są idealni. Może to właśnie dla nich tu jestem...

Czas to miłość!
Poprzez cierpliwość Pan Bóg na nowo uczy mnie miłości.