środa, 4 czerwca 2014

kreatywnie, czy z supermarketu?

Od niedawna są moim wiernym kompanem. Chronią moje oczy przed tumanami kurzu i rażącym słońcem. Ciemne okulary. Zakładam je i wychodzę za bramkę. Przedzieram się przez ogromne ilości kurzu.

Na pierwszy plan wydostają się dzieci. Przemieszczają sie jak maleńkie elektrony w każdą stronę. Niektóre znalazły starą oponę i biegną z nią przed siebie. Co jakiś czas zatrzymują się, siadają na niej i odpoczywają. Po czym znów przemierzają wioskę turlając oponę.

Dalej idzie dwóch chłopców. Ciągną za sobą sznurki z kolorowymi ciężarówkami. Zrobili je samodzielnie ze znalezionych kartonów, nakrętek po napojach, gwoździ.

Autko z kartonu


Lalki z gliny wykonane przez te dzieczynki 

Przechodzę i rozmyślam o naszych, polskich dzieciach. Gdzie zgubiła się ich kreatywność i pomysłowość. Przykryta jest nadmiarem sklepowych zabawek, jak tumanem kurzu.
Urodziny, Imieniny, Dzień Dziecka, Gwiadka, Zajączek, Pierwsza Komunia, odwiedziny przyjaciół (...) Wszystkie te uroczystości skupiają sie na prezentach, przeróżnych zabawkach. Począwszy od lalek - wampirów, przez śmierdzące pacynki, aż po edukacyjne zestawy. Jedne bardzo kolorowe, inne w odstraszających barwach. Jedne z atestem, inne polecane przez Ministerstwo Oświaty.

Czy posiadanie ich sprawia, że dzieci są szczęśliwsze? Jedno jest pewne. W nadmiarze zaciemniają ich umysł. Sprawiają, że naturalna kreatywność, która jest w dziecku umiera.

Piłkę można zrobić z balona, starej włóczki i plastikowej torby...







1 komentarz:

  1. Uwielbiam takie zabawki;-) absolutnie są najlepsze;-)
    a ze swojego dzieciństwa wspominam, że najlepsza zabawa była z tego, co znaleźliśmy na podwórku;-)

    OdpowiedzUsuń